Walne Zebranie MGCP i Wigilia Klubowa 18 grudnia 2010

Walne Zebranie MGCP i Wigilia Klubowa 18 grudnia 2010

2010-12-18

Walne Zebranie Członków Stowarzyszenia i Wigilia klubowa

Tym razem podsumowanie mijającego roku i spotkanie się przy wigilijnym stole wypadło nam w Bałtowie, na Ziemi Świętokrzyskiej. W sobotę 18 grudnia w zajeździe "Pod jarem" zameldowało się prawie 40 osób, w tym 26 członków Stowarzyszenia. Pozostali to urocze małżonki, konkubiny, dziewczyny i chwilowy rodzynek (mamy nadzieję, że jak zasmakuje nowego Sporta, to dołączy do naszego grona), małżonek Sławek.

Grupa lubelska, znana ze swojego umiłowania do wszelakich sportów, zjawiła się na miejscu najwcześniej i intensywnie sprawdzała poziom przygotowania lokalnej infrastruktury narciarskiej. Kontrola wypadła pozytywnie.

Po wspólnym obiedzie zasiedliśmy do obrad. Tegoroczne Walne Zebranie miało status zwyczajnego, a więc do omówienia mieliśmy wyłącznie sprawy związane z mijającym rokiem i plany na przyszłość. Obrady przebiegły sprawnie, choć jak zwykle nie zabrakło ożywionych i ostrych dyskusji na nurtujące nas tematy, co do których często mamy rozbieżne zdania. Ważne, że udaje nam się znaleźć rozwiązania, które w naszym mniemaniu są dobre dla nas i Stowarzyszenia. Wprawdzie w "Erystyce, czyli sztuce prowadzenia sporów" stoi, że kompromis to przegrana obu stron, to jednak ten jej rodzaj akceptujemy. Niezmiernie miłym akcentem kończącym tę część naszego spotkania było uroczyste przyjęcie w poczet członków Stowarzyszenia Ady i Jacka. Od tego też roku będzie ono nosiło jakże znamienną nazwę "wciągania na członka" i tylko od orientacji wciąganego będzie zależał poziom jego zadowolenia. I naszego ubawu.

Istotne informacje o podjętych ustaleniach członkowie Stowarzyszenia znajdą się w części klubowej naszego forum.

Po obradach, w świątecznie przystrojonej sali, usiedliśmy wspólnie do wigilijnej wieczerzy. Nie zabrakło opłatka, tradycyjnych potraw, wzajemnych życzeń i chwili zadumy. A po biesiadowaniu płynnie przeszliśmy do tradycyjnych już pląsów. Ponieważ tego wieczoru nasze panie były licznie reprezentowane, każdy do tej pory tylko marzący o "Tańcu z gwiazdami" mógł spróbować swoich sił z naszymi uroczymi towarzyszkami. Wąska grupa klubowiczów preferowała tańce solo, z wyraźnie widocznymi akcentami hard rockowymi. Tradycyjnie tańce trwały do późnych godzin nocnych, a że układanie się do snu zabrało niektórym też trochę czasu, grzecznie lulu poszliśmy nad ranem.

Niedzielne wspólne śniadanie zakończyło nasze ostatnie w tym roku i w tak dużej grupie spotkanie. Jeszcze tylko spacer przed wyjazdem, i każdy swoim tempem udał się do domu. Do zobaczenia zatem za kilka już miesięcy, gdzieś tam w Polsce na otwarciu sezonu.

mada