Alternatywne Budy Lucieńskie 16-18 września 2011

Alternatywne Budy Lucieńskie 16-18 września 2011

2011-09-16

Minęło 90 lat od powstania pierwszego Guciora. W tym roku duża część naszego klubu wyjechała na rocznicowe GMG do Mandello del Lario. Wraz z naszym "Juzkiem" postanowiliśmy zorganizować spotkanie alternatywne dla tych, którzy zostali w kraju. Juzek znalazł Słoneczną Farmę w Budach Lucieńskich i chwała mu za to. Na miejsce dojechałem w czwartek po południu, kilka godzin później dołączył Juzek i wspólnie zabraliśmy się za przygotowywanie gruntu dla przybywających.

W piątek, w oczekiwaniu na uczestników naszej imprezki, zrobiliśmy kilkadziesiąt kilometrów po okolicy, zwiedzając między innymi tamę we Włocławku ? miejsce tragicznej, męczeńskiej śmierci księdza Jerzego Popiełuszki. Na prawym brzegu Wisły, przy zejściu z tamy we Włocławku nad wodę, przy barierce jest kuloodporna szyba ze znakiem krzyża. Pod nią niej leżało mnóstwo kwiatów i paliły się znicze. To pomnik, ustawiony w miejscu, gdzie wyłowiono z wody ciało Jerzego Popiełuszki, zamordowanego SB-ków 19 października 1984 roku. Poniżej tamy, na płaskim trawiastym półwyspie wcinającym się w nurt Wisły stoi krzyż. Prowadzą do niego zadbane alejki, obok leży pamiątkowy głaz. Miejsce to jest pełne tragicznych wspomnień czasów, do których nie chcielibyśmy wracać.

Przed wieczorem, po wielu trudach w odnalezieniu właściwej drogi dojazdowej, na miejscu było już około 20 naszych motocykli i jeden Dodge Challenger rocznik 70 (tak, tak, ten z filmu Vanishing Point). Zaczęliśmy zabawę integrując się sercem i duchem z naszymi przyjaciółmi przebywającymi na GMG. Miejscowa ludność stojąca pod miejscową winnicą z zaciekawieniem obserwowała nas i nasze motocykle. Kilku okolicznych motocyklistów wpadło do nas z wizytą, by przyjrzeć się naszym maszynom. Rozmowy na temat wyższości Gutków nad innymi motonami trwały jeszcze grubo po północy. Nawet Szymi, kumpel Juzka (mały, wredny i łysy przesympatyczny ortodoks), który przyjechał na Harym nie był w stanie udowodnić, że dźwięk płynący o godzinie trzeciej nad ranem z serca jego motocykla jest piękniejszy od gutkowego. Generalnie to Szymi w ogóle nie był w stanie, a w zasadzie to był w stanie ...

Sobota rano ? poranek nie należał do najłatwiejszych, ale cóż ? głęboki wdech, śniadanie i w drogę, zobaczyć kilka miejsc i by nas zobaczono. Wzięliśmy nieoficjalnie udział w Jubileuszowym Rajdzie Pojazdów Zabytkowych w Kutnie i zajrzeliśmy do gościa, który w niedużej hali udostępnił do zwiedzania własną, niemałą kolekcję m.in. zabytkowych motocykli. Naprawdę, bardzo imponującą kolekcję! Potem całą gromadą wylądowaliśmy na rynku w Kutnie. Trzeba przyznać, że Guciory ładnie się prezentują również w Kutnie. Sam rynek jest bardzo zadbany i wraz z okazałym Ratuszem w stylu klasycystycznym, który został wzniesiony w latach 1842-1845, według projektu Bonifacego Witkowskiegona, na działce ofiarowanej przez dziedzica miasta Feliksa Mniewskiego, prezentuje się całkiem, całkiem. W drodze powrotnej zwiedziliśmy przepiękny, cukierkowy zamek w Oporowie. Fotki mówią same za siebie. Wzięliśmy przewodnika, który ciekawie opowiadał o przedziwnych losach zamku i perypetiach osób z nim związanych. Jak nadarzy się okazja to z przyjemnością tam wrócę.

Wieczorem po powrocie zasiedliśmy w plenerze przy blasku księżyca do ucztowania i swawoli. Muzykę zapewnił nam Juzek, który przywiózł ze sobą w plecaku sprzęt stereo dolby digital hi fi, wi fi, itp, itd. a grilla zapewnił (finansowo) nasz kochany Klub. Zabawa trwała do białego rana. Dźwiękami muzyki zwabiliśmy nawet dzierlatki przebywające na wieczorze panieńskim, ale ... nie chciały się integrować. Cóż, różnica pokoleń.

Niedziela ? poranne mlaskanie, niechętne wstawanie, czas rozstania i powrotów. Po śniadaniu zaczęliśmy zbierać się w drogę powrotną, do żon i dzieci, kochanek i kochanków. W tzw. podgrupach ruszyliśmy, żeby było ciekawiej, krętymi drogami gminnymi w kierunku domów. Widoki wzdłuż Wisły piękne ale dupska wytrzęsło na dziurach konkretnie.... I do tego początek pięknej polskiej złotej jesieni.

Miejsce świetne, impreza przednia. Trzeba tam wrócić...

Sawik & Juzek