IV Spotkanie motocyklowe "U Chmiela" 19 - 21 sierpnia 2011

IV Spotkanie motocyklowe "U Chmiela" 19 - 21 sierpnia 2011

2011-08-19

W tym roku już po raz czwarty zgodnie z tradycją w swe progi zaprosili nas Wanda i Arek na Ziemie Wielkopolski. Do gospodarstwa agroturystycznego w Kucharach Borowych (gmina Rychwał) dojechało łącznie ponad 30 biesiadników (Guzzistów oraz Gości na innych markach) i spędziło wspaniałe niezapomniane chwile, chwile bo to raptem dwa wieczory i jeden pełny dzień, ale w takim towarzystwie, to chwila.

Towarzysze biesiadowania zjeżdżali się w piątek i od godziny 18 byli witani przepyszną strawą (smakowitą zupą grzybową, kaszą od pęczaków z gulaszem i ogóreczkiem, plackami ziemniaczanymi i kompocikiem, mniam, mniam). Podróżni podczas pokonywania różnych odległości, bo zjeżdżali się z różnych zakątków Polski, na swej drodze spotkali wiele niedogodności w postaci nagłych wichur, burz i taka strawa była lekarstwem na te niedogodności. Po posiłku, sprawy organizacyjne związane z rozmieszczeniem tak licznej grupy i dalsze biesiadowanie przy pifku i innych mocniejszych trunkach, a na deser pyszny swojski chleb ze smalcem i ogórkiem oraz inne smakołyki.

Sobotni ranek przywitał nas słonecznie i zapowiadał wspaniały dzień, było trochę wiatru, co przekładało się na super warunki do podróżowania i zwiedzania przygotowanych atrakcji przez Wandę i Arka, a atrakcji było bardzo dużo. Dzień rozpoczął się pysznym śniadaniem przygotowanym przez gospodynię gospodarstwa i pań w nim pracujących, oczywiście same smakołyki (tradycyjna jajecznica z jajek od kur, które przywitały mnie gdakaniem rano z dodatkami mięsnymi, swojskimi wędlinami przygotowanymi własnoręcznie przez gospodarza, o innych smakołykach nie wspomnę).

Po śniadanku zbiórka i ruszamy do Pyzdr, nie wspomniałem wcześniej, że byliśmy pilotowani przez Wandę i Arka samochodem, bo dzień wcześniej Arek miał niegroźne zdarzenie na swojej Brevce, co skończyło się zagipsowaniem prawej nogi, ale to na szczęście nie przeszkodziło we wspólnym zwiedzaniu przygotowanych atrakcji. Pyzdry leżą na wysokim brzegu rzeki Warty, niedaleko ujścia Prosny, we wschodniej części Wielkopolski. Celem zwiedzania było Muzeum Regionalne w Pyzdrach. Siedzibą muzeum od 1985 r. są zabudowania dawnego klasztoru franciszkańskiego usytuowane na wysokiej skarpie nad rzeką Wartą. Placówka zajmuje dawny refektarz, kuchnię, piwnice oraz krużganki klasztoru wraz ze znajdującymi się w nich zespołem późnośredniowiecznych i barokowych fresków. Ekspozycja muzeum poświęcona jest dziejom Pyzdr i okolic. W zbiorach znajdują się zbiory ceramiki archeologicznej, dwa skarby monet srebrnych z XI i XV wieku, pergaminowe dokumenty królewskich przywilejów dla miejscowych cechów rzemieślniczych oraz militaria z okresu powstania styczniowego.

Po zwiedzaniu Pyzdr udaliśmy się w dalszą drogę, kolejnym celem była miejscowość Ciążeń. A teraz trochę historii, pierwsza wzmianka o Ciążeniu jako siedzibie kasztelanii pochodzi z 1251. Krótko potem (1260) wieś zostaje nadana przez Przemysła I w posiadanie biskupstwu poznańskiemu. W kolejnych latach biskupi uzyskiwali szereg przywilejów, m.in. na urządzanie jarmarków, założenie targu i prowadzenie karczmy. Ukoronowaniem dobrej passy jest otrzymany w 1504 przywilej na założenie miasta, lecz do lokacji najprawdopodobniej nie dochodzi, ze względu na konkurencję niedalekich Pyzdr. W latach 1508-1510 na dworze biskupim w Ciążeniu przebywał Andrzej Krzycki, poeta, późniejszy prymas Polski. W 1818 wieś skonfiskowana przez władze carskie i przekazana hrabiemu Wacławowi Gutakowskiemu, szwoleżerowi Gwardii Napoleona, a później adiutantowi cara Aleksandra I. Majątek nie przynosił szczęścia swoim właścicielom - zbankrutował zarówno Gutakowski, jak i jego następcy - Zakrzewscy, po czym, w 1924, majątek w Ciążeniu przeszedł na własność Skarbu Państwa. We wsi znajdują się dwa zabytkowe zespoły budynków: późnobarokowy pałac biskupi wraz z pawilonem, galerią (z lat 1760-68) i parkiem, oraz kościół pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela z 1535, pierwotnie gotycki, później (1760) przebudowany w stylu barokowym, wraz z dzwonnicą (poł. XIXw.) i plebanią (z 2 poł. XVIIIw.). Naszym celem zwiedzania był pałac, którego właścicielem od 1969 r. jest Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu, gdzie ulokowano filię Biblioteki Głównej UAM z bogatymi zbiorami literatury masońskiej - ok. 80 tys. tomów (jedna z największych kolekcji w Europie); najstarsze są rzadkie XVII-wieczne druki różnokrzyżowców. W 1984 r. otwarto Dom Pracy Twórczej UAM na pierwszym i drugim piętrze pałacu. Pałac to barokowa konstrukcja z rokokowymi elementami została wzniesiona w latach 1759-1768, choć biskupi mieli we wsi siedzibę już od XIII w. Po najeździe krzyżackim odbudowano ją w połowie XIV w., a kilka lat później przeniesiono w pobliże obecnego miejsca. Pałac zaprojektował prawdopodobnie słynny architekt Józef Sacco. W 1818 r. władze carskie wypędziły stąd biskupów, a budynek kupił prywatny właściciel. Po II wojnie światowej aż do 1964 r. mieściła się w nim szkoła, co nie wyszło mu na dobre i tak do 1969 r. W kolejnych latach po przejęciu pałacu, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu sfinansował prace remontowe, dzięki któremu możemy cieszyć się z jego zwiedzania. Budowlę otacza park (9,72 ha) z XVIII i XIX w. Kiedyś opadał tarasami w dół, w stronę rzeki. Można też przespacerować się aleją lipową, szukając najciekawszego w parku drzewa - sławnej lipy zrośniętej z dwóch pni, o łącznym obwodzie blisko 6m. My zajęliśmy się zwiedzaniem wnętrz i nie było czasu na dalsze ale co się odwlecze, to nie uciecze.

Kolejnym punktem atrakcji w sobotni dzień była miejscowość Ląd i znajdujące się nim obiekty Klasztoru cystersów. Klasztor cystersów w Lądzie nad Wartą założony według tradycji 1145, zapewne jako folwark klasztoru w Łeknie, samodzielny od około 1175. Po 1193 staraniem księcia Mieszka Starego zasiedlony przez mnichów z Altenbergu Koło Kolonii i aż do XVI w. zakonnicy rekrutowali się z Nadrenii. Około 1300 r. opactwo posiadało 30 wsi, w tym dobra kłodawskie na Pomorzu z ośrodkiem w Godziszewie. W XIV w. klasztor był odwiedzany przez władców polskich, utrzymywał bliskie kontakty z wielkorządcami duchownymi i świeckimi. Tu spędził ostatnie lata życia arcybiskup gnieźnieński Jarosław Bogoria Skotnicki. W 1331 dobra klasztorne spustoszyli Krzyżacy; na procesie polsko-krzyżackim cystersi z Lądu świadczą na rzecz Polski. Podczas buntu Maćka Brokowica w 1352 przeciwko władzy centralnej króla Kazimierza Wielkiego Ląd staje się ośrodkiem skupiającym wielkopolskie rycerstwo sprzyjające polityce króla, ze starostą generalnym Wirzbiętą na czele. W 1500 r. opactwo posiadało ponad 52 wsie i 3 miasteczka, w tym Zagórów, ponadto były doń inkorporowane parafie w Zagórowie i Lądku. 1511 ustawa sejmowa umożliwiła wstęp do klasztoru Polakom, a od 1538 opatem mógł być tylko Polak szlacheckiego pochodzenia. Nie godząc się z wyborem na opata Polaka Jana Wysockiego cystersi niemieccy opuścili opactwo udając się do Henrykowa na Śląsku, co przyczyniło się tam do odrodzenia życia zakonnego nadwątlonego wpływami reformacji. Od tego czasu dobrami lądzkimi zarządzali opaci polskiego pochodzenia wybierani przez konwent. W 1651 roku opat Jan Zapolski inicjuje barokową przebudowę lądzkiego kościoła. W latach 1697-1750 opatem był Antoni Mikołaj Łukomski, mecenas nauki i sztuki, filozof, jego 50. letnie rządy to szczytowy okres rozwoju klasztoru i opactwa. W 1745 r. Ląd, uważany powszechnie za najstarsze opactwo cysterskie w Rzeczypospolitej, świętował uroczyście 600-lecie swojej fundacji i istnienia. Schyłek XVIII w. przyniósł zmierzch świetności opactwa. Wiele dóbr sprzedano, a pod zaborem pruskim 1796 rząd skonfiskował większość posiadłości w zamian za wypłatę rocznego uposażenia w gotówce. Kasata nastąpiła pod zaborem rosyjskim 1819. Ostatni mnisi pozostali tu do 1848. 1822 dobra pocysterskie nabył hrabia Wacław Gutkowski, którego staraniem zabudowania otrzymali 1850 kapucyni z Warszawy przeprowadzając gruntowną restaurację zabudowań i wyposażenia kościoła i klasztoru. Klasztor kapucynów zamknięty przez władze carskie 1864 w wyniku represji po powstaniu styczniowym, w którym czynnie uczestniczył m.in. o. Maksymilian Tarejwo. 1890 przy kościele erygowano parafię, wcześniej popadający w ruinę klasztor 1888 przeszedł w ręce hr. Przeździeckiego. Od 1921 kościół i klasztor jest własnością salezjanów i siedziba niższego seminarium duchownego Towarzystwa Salezjańskiego. Salezjanie dokonali restauracji zniszczonych zabudowań klasztoru adaptując je na cele dydaktyczne. W latach okupacji Salezjanie zostali zmuszeni do opuszczenia klasztoru a kościół zamknięto. 1939-1941 mieścił się tu hitlerowski obóz przejściowy dla księży, głównie z diecezji włocławskiej. Był tu więziony m.in. bp bł. Michał Kozal. Potem w klasztorze znalazł się ośrodek Hitlerjugend. Po wojnie powrócili Salezjanie kontynuując działalność niższego seminarium duchownego. Po zamknięciu przez władze komunistyczne niższego seminarium 1952, Ląd stał się siedzibą Wyższego Seminarium Duchownego Towarzystwa Salezjańskiego. W 1972 r. rozpoczęto szeroko zakrojone prace remontowo-renowacyjne obiektu. Kościół i klasztor otoczone są opieką konserwatorską, powstały też nowe budynki. W 2009 r. zespół dawnego opactwa cystersów został uznany przez Prezydenta RP za Pomnik historii.

Po zwiedzaniu Klasztoru udaliśmy się na posiłek zorganizowany niedaleko w knajpce nad samą rzeką Wartą. Podczas posiłkowania odwiedziła nas liczna grupa motocyklistów z okolic zaprzyjaźnionych z częścią naszych biesiadników, w celu zaproszenia na niedzielny piknik jeździecki w miejscowości Trójka. Oczywiście część z nas, którzy mogli zaproszenie przyjęli i na pewno miło spędzili czas. Po posiłku, wsiedliśmy na nasze maszyny i ruszyliśmy w godzinną przejażdżkę po okolicy.

Sobotni dzień szybko mijał ale to nie koniec atrakcji na dzień dzisiejszy. W wieczornym programie było grillowanie z odrobiną mocniejszych trunków, przejażdżka wspaniałą karetą ciągnięta przez dwa piękne kasztanki. Po wstępnym biesiadowaniu i smakołykami zapodanymi przez właścicieli gospodarstwa, u których gościliśmy (pyszna kiełbaska z dziczyzny, kaszaneczka i salcesonik, przysmaki rozpływały się w ustach), zostaliśmy zaproszeni na koncert wiolonczelowy. Na wiolonczeli grała dla nas Ewa córka gospodarzy, uczennica Szkoły Muzycznej II stopnia w Koninie. Po koncercie dalszy ciąg atrakcji ale to za chwilę, gościnność Wielkopolska nie poprzestała na dalszym dogadzaniu naszych podniebień. Na stół wjechał przepyszny pieczony udziec wieprzowy z dodatkami w postaci wyśmienitej gotowanej modrej kapusty, kaszy lub ziemniaków z oleju. Oczywiście wspaniałym wypełnieniem do tego był napitek złotego koloru, którego nie brakowało, ponieważ wśród nas był kolega Artur, który troszczył się o to, by go nam nie brakowało. Czas na opowiedzenie o kolejnych niespodziankach, przygotowanych na sobotni wieczór. Po uczcie zostaliśmy zaproszeni na kolejny koncert, tym razem bluesowo-jazzowy przygotowany przez Dagmarę, starszą córkę Wandy i Arka, absolwentkę wokalistyki w Poznaniu i studentkę V roku psychologii. I to by było na tyle ale nie, nie, po koncercie ciąg dalszy gościny na Ziemi Wielkopolskiej. Bawimy się dalej, a na nasze stoły gospodyni przynosi pyszne cieplutkie pączki, nasze podniebienia eksplodują, robimy miejsce w zakamarkach żołądków i rozkoszujemy się dalej. Potem, to już nuda biesiada i mała przegryzka w postaci grillowanej kiełbasy i kaszanki (wszystko produkcja własna gospodarza). Późnym, ale to bardzo późnym wieczorem, pyszny żurek, żeby nasze kubki smakowe nie zapomniały o gościnności Ziemi Wielkopolskiej i tak do końca imprezy.

Niedziela, kolejny piękny słoneczny poranek, na stole śniadanie i pyszne smakołyki, kurcze jak tu pomieścić śniadanie po tak intensywnym wieczorze. Trzeba to przezwyciężyć i spróbować przepysznych kiełbasek, naleśników (z serem robionym przez gospodarzy), domowym dżemem i całej reszty, palce lizać. Po śniadaniu Msza odprawiona przez księdza Jerzego i powoli trzeba się zbierać. Ale nie tak szybko, w czasie mszy uroczystość. Jako, że w sobotę rodzice Arka obchodzili pięćdziesiątą rocznicę pożycia małżeńskiego, na niedzielne nabożeństwo przybyli z rodziną i było uroczyste spotkanie duchowe w intencji ich dalszego szczęśliwego życia z przepięknym kazaniem księdza Jerzego o życiu, miłości, rodzinie i przyjaźni.

Tak oto, doszliśmy do momentu końca wspaniałego i jak na początku napisałem niezapomnianego czwartego spotkania na Ziemi Wielkopolskiej. Jest, to moja pierwsza impreza w gościnie u Wandy i Arka, wiem że w przyszłym roku też nie zabraknie mojej skromnej osoby. Z niecierpliwością nie mogę się już doczekać tradycyjnego piątego spotkania "u chmiela".

Wando, Arku dziękujemy za trud włożony w organizację.

zx_space